Nasz lekarz, Maria Szymkowicz- Kowalska przeszła na zasłużoną emeryturę w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii. Pozostaje jednak wciąż czynna i służy pracą na rzecz podopiecznych naszego hospicjum. Cieszymy się bardzo , życzymy zdrowia i siły aby opiekować się naszymi chorymi.
Poniżej piękne wspomnienie , które ukazało się na stronie Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii.
motto
Dobrego lekarza ,tak jak dobrego żeglarza, poznasz tylko podczas burzy i niebezpieczeństwa…kto w długotrwałych cierpieniach i rozpaczliwych przypadkach, nie tracąc cierpliwości i spokoju, potrafi natchnąć ufnością chorego i otoczenie
Władysław Biegański
MARIA SZYMKOWICZ-KOWALSKA
Trudno sobie wyobrazić ,że w naszym szpitalu nie pracuje już doktor Maria Szymkowicz-Kowalska. Była od dawna – od 56 lat! Wtedy gdy szpital był jeszcze miejski z oddziałami: internistycznym, chirurgią oraz ginekologią z położnictwem i rehabilitacją dla leczonych alkoholików, jak i wówczas, gdy na jego bazie powstał Specjalistyczny Onkologiczny Zespół Opieki Zdrowotnej z Oddziałem Klinicznym Radioterapii, Chemioterapii oraz Oddziałem Chirurgii Onkologicznej i ostatecznie Centrum Onkologii. Maria, zawsze niezwykle pracowita, ciągle się szkoliła, aby być na bieżąco z wiedzą dla zmieniającego sie szpitala. Dbała także, by szkolił się podlegający jej personel. Szefem Zespołu Intensywnej Opieki Medycznej była przez 29 lat. Dzięki swoim kompetencjom, pomocy udzielała zawsze pewnie i sprawnie. Uczciwa i prawa. Pamiętam jak w latach PRL-u, zmuszana do napisania paszkwilu na koleżankę lekarkę, mimo straszenia pozbawieniem stanowiska, odmówiła. Nie wszyscy tak się wówczas zachowywali. Otwarta na nowości. Gdy pojawiła się możliwość szkolenia i zdobycia specjalizacji z medycyny paliatywnej – Maria zdobyła ją i propagowała wśród lekarzy, szczególnie anestezjologów. Wiedziała, że jest ogromne zapotrzebowanie na nowoczesne prowadzenie walki z bólem nowotworowym. Konsekwentnie zatrudniła sie w Poradni Paliatywnej łącznie z wizytami domowymi. Tytan pracy. Równocześnie pracowała w szpitalu na bloku operacyjnym i znieczulała pacjentki do leczenia brachyterapią w Oddziale Klinicznym Radioterapii. Dyżury z Marią to spokój, związany z przekonaniem, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to zjawi się Marylka najszybciej jak tylko będzie mogła i powalczy o życie, najlepiej jak będzie można. Ostatnio ograniczała zatrudnienie, zdając sobie sprawę, że fizjologia ma swoje prawa. Niemniej poszła do najbardziej potrzebujących, do Hospicjum Stacjonarnego. Tam, jak mówi, jest pracy dla wielu, aby godnie odchodzić…
Prywatne życie Marii to mąż Wacław, z którym przeżyła złote gody. Ma dwie córki z rodzinami oraz troje wnucząt.
Doktor Mario, Marylko, życzymy zdrowia i dalszego pięknego życia.
lek. Sabina Mikee
Oddział Kliniczny Radioterapii ZCO